Aura wściekłości panowała w całym moim mieszkaniu od momentu, w którym Farrelly je opuściła. Nie mogłem opanować własnych emocji, więc zadzwoniłem po Jerome'a. Wyjątkowo się nie spóźnił. Wyglądał na dość cierpliwego, podczas wysłuchiwania mojego monologu. Jednak jedyne, co usłyszałem w ramach wsparcia, było obojętne:
- Zadzwoń do niej.
Patrzyliśmy się na siebie przez chwilę jak dwaj kretyni. On, bo czekał aż to zrobię, a ja, bo zastanawiałem się, czy żartuje.
Zmarszczyłem brwi.
- Jesteś pojebany czy pojebany?
- Wal się, Bieber. Po co masz sobie utrudniać życie, skoro możesz użyć najprostszych rozwiązań?
Jerome jest idiotą, ale ma głowę na karku.
- A może pojedziemy jej poszukać? - Zasugerowałem.
Przyjaciel w odpowiedzi spojrzał na mnie pogardliwie i wskazał palcem na telefon.
Dobra, nie mam nic do stracenia, pomyślałem.
- Ty, ale właściwie - Przeczesałem ręką włosy nieco skołowany - Co ja mam jej powiedzieć?
Jerome uderzył się w czoło.
- Stary, co ona w tobie widzi?
- No własnie nie widzi, bo odeszła i nie wiem...
- Dobra, dobra - Chłopak przerwał mi, unosząc ręce w górę - Powiedz, że ci przykro, że przepraszasz, staraj się brzmieć przekonująco. A, i najważniejsze: nie krzycz na nią. Wzbudź zaufanie.
Skrzywiłem się.
- Mówisz, jakbym miał dzwonić do jebanych psów.
W odpowiedzi otrzymałem tylko machnięcie ręką i wyczekujące spojrzenie. Wybrałem numer Camille.
Oczekujące sygnały wydawały się trwać wiecznie, co powoli doprowadzało mnie do szaleństwa. Nagle usłyszałem w telefonie mechaniczne:
- Numer nie odpowiada.
- Kurwa mać! - Wyrzuciłem z siebie i cisnąłem telefonem na oślep przed siebie. Trafił w kanapę tuż obok Jerome'a.
Uderzyłem w ścianę pięścią. Zostałem przy niej przez chwilę, próbując się uspokoić.
Wtedy poczułem klepnięcie w ramię. Odwróciłem się.
- Masz, pomoże ci - Powiedział mój przyjaciel, podając mi blanta.
Harry's POV:
Mój popołudniowy odpoczynek zakłóciła sprzątaczka, wchodząc do pokoju. Przytulała do klatki piersiowej telefon. Podniosłem głowę, dając jej sygnał, by zaczęła mówić.
- Panie Styles, ktoś chce się z panem skontaktować. - Oznajmiła.
- Kto?
- Nie chciał się przedstawić, ale nalegał, że to bardzo istotne. Był strasznie namolny, nie mogłam go spławić.
- No dobrze, dziękuję Barbaro - Uśmiechnąłem się grzecznie, wyciągając w jej stronę rękę. Gdy opuściła pomieszczenie, odezwałem się do telefonu: Halo?
Usłyszałem szmer w słuchawce i ciche przekleństwo. Głos, starając się o szept, rzekł stanowczo: "leż spokojnie". Zmarszczyłem brwi. Po chwili znowu szmer, po czym nastała cisza i osoba po drugiej stronie, odezwała się do mnie:
- Pan Harry Styles? - Już wiedziałem, że rozmawiam z mężczyzną
- Owszem. W czym mogę panu pomóc?
- Przepraszam za nachalność, ale mam tu coś, co może pana zainteresować. - Jego głos był niski i gardłowy, nieprzyjemny mimo wszystkich ładnych słów, które wypowiadał.
- Słucham, więc.
- Mam świadomość, że od niedawna łączą pana bliższe relacje z Camille Farrelly, która...
- Nie potwierdzę żadnej plotki, jeśli o to panu chodzi - Przerwałem, zapewniając stanowczo.
- Posłuchaj mnie, gówniarzu - Jego miło ton zmienił się nagle w warczenie. Wstałem. -
Gówno mnie obchodzi, co cię łączy z moją dziwką. Faktem jest, że razem z Bieberem próbowaliście mi ją bezczelnie podpierdolić sprzed nosa. Myślisz, że nie będą reagował?! Myśleliście, że sobie na to pozwolę?! Teraz, kiedy mam ją już z powrotem, możesz być pewien, że dostanie jej się za to, że uciekła. - Zaśmiał się - Tak tylko pomyślałem, że cię to zainteresuje.
Poczułem uczucie strachu gdzieś w żołądku. Nie wiedziałem, kim jest ten człowiek, ani o czym do mnie mówi, ale bałem się o nią. O Camille. Jednak odchrząknąłem i postawiłem na rzeczowy ton głosu.
- Nie mam pojęcia, kim pan jest ani czego pan ode mnie oczekuję. Z Bieberem nie łączy mnie nic, a na pewno nie współpraca, co pan ewidentnie sugeruje. Proszę zostawić mnie w spokoju.
Zaśmiał się ponownie, co brzmiało raczej jak charczenie.
- Dobrze, dam ci spokój chłopcze. Ale najpierw, przywitaj się z moją gwiazdą - Po tych słowach usłyszałem szelest, po którym nastąpił potworny wrzask, trwający przez kilka sekund i histeryczny śmiech mężczyzny, a następnie kilkukrotny krzyk kobiety proszącej o pomoc. Zamarłem. Głos Camille rozpoznałbym wszędzie. Poczułem, że zaczynają trząść mi się ręce. Nie wytrzymałem.
- Słyszy mnie pan?! - Wrzasnąłem, nie zastanawiając się nawet, że ktoś w domu może mnie usłyszeć.
Moim uszom dotarł jeszcze kobiecy szloch. Po kilku sekundach ponownie rozległ się głos mężczyzny.
- Wołałeś mnie, paniczu? - Ton był przepełniony drwiną.
- Czego chcesz? - Warknąłem, na co sam się zdziwiłem. Zawsze kontrolowałem emocje, takie wybuchy mi się nie zdarzały. Odchrząknąłem, i dodałej spokojniej, lecz stanowczo - Mam pieniądze. A może masz jakieś problemy? Pomogę Ci. Mam dojścia. Cokolwiek powiesz...
- Ha, ha, ha! - Zamknąłem oczy na dźwięk jego pogardy. - Harry, jesteś taki głupi. Nie jest tajemnicą, że chcę twoich pieniędzy. Ale jeszcze nie teraz.
- O czym pan mówi? - Spytałem skołowany.
- Będziesz tańczył, jak ci zagram. Ale dopiero wtedy, gdy będziesz naprawdę wystraszony. Nie chcę tych pieniędzy teraz. Camille zapłaci mi za to, że uciekła swoim ciałem. Na pieniądze twoje i Biebera przyjdzie pora później.
Potarłem czoło dłonią.
- Niech pan mnie posłucha...
- Zamknij mordę. Jeszcze się do ciebie odezwę. Camille, pożegnaj się ładnie z kochankiem.
Otworzyłem usta, żeby zaprotestować, lecz nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, usłyszałem w słuchawce, krótkie, zmęczone, wypowiedziane szeptem przez szloch "Harry", które złamało mi serce.
czemu taki krótki rozdział ?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że czujesz niedosyt ;)
UsuńNastępny też będzie krótki, nie byłam w stanie tego inaczej rozdzielić
Tak bardzo chcę kolejny rozdział. Mam wrażenie, że Harry skontaktuje się z Jusem i potem mu to co słyszał. x
OdpowiedzUsuńTak mi się chce śmiać z 'panicza' Harrego :') hahahahh
OdpowiedzUsuńFajnie jakby Justin Z Stylesem współpracowali ! :D
Justin Team !!!! Rządzimy!!!